W barze z Osiecką
2008-10-22 10:44:18 | OlsztynNiewielkich rozmiarów bar - enklawa życia otoczona szarością świata. To w środku rozgrywają się dramaty, zawiązują przyjaźnie, swoje początki mają romanse. Tu toczy się prawdziwe życie.
Za oszklonymi drzwiami tylko nużący świat „okularników" niedowidzących kolorów rzeczywistości. Metaforyczna scenografia na szczęście umiejscawiała widza po tej ciekawszej stronie, mógł on gościć w niecodziennym barze. A to wszystko w Tetrze Jaracza podczas spektaklu muzycznego „Cafe Sax" Bałtyckiego Teatru Dramatycznego z Koszalina w reżyserii Cezarego Domagały.
Koncepcja spektaklu z pozoru prosta - koleje losu stałych bywalców baru Cafe Sax dopowiedziane piosenkami Agnieszki Osieckiej, a wśród bohaterów sama poetka (w tej roli Małgorzata Wiercioch). Percepcja spektaklu odnosi się jednak do dwóch poziomów. Z jednej strony to historia zwyczajnych ludzi, których losy rozgrywają w tekstach Osieckiej. Troski i radości, miłostki i rozstania, jakie dotykają przeciętnego człowieka. Po drugiej stronie jest życie samej poetki. Jej przyzwyczajenia, inspiracje, a przede wszystkim mechanizm procesu twórczego. Doskonała charakteryzacja Małgorzaty Wiercioch skupiała uwagę głównie na tym drugim aspekcie.
Chociaż pierwsze minuty spektaklu nieco zniechęcały i momentami zdawało się, że mamy do czynienia z pastiszem, (co spowodowane było specyficzną aranżacją „Okularników" otwierających spektakl), dalsza część nie nawiązywała formą do satyrycznej konwencji. Oprawa muzyczna w większości pokrywała się z oryginalnymi wykonaniami piosenek. Jednak aranżacja „Małgośki", mimo dużego stopnia zgodności z pierwowzorem, zdawała się być żenującą parodią. Zapewne utwór ten miał stanowić element komiczny spektaklu. Funkcję tę spełnił. Jednak niekoniecznie zgodnie z zamierzeniami realizatorów.
Bałtycki Teatr Dramatyczny wykorzystał szeroka gamę nastrojów, którymi przepełniona jest twórczość Osieckiej. Nie zastosował jednak podziału na części tematyczne, nie zaserwował porcji radosnej i skłaniającej do refleksji. Przejścia pomiędzy nastrojami nie były też płynne. Wręcz przeciwnie. Jednak ta forma zabawy z emocjami widzów była trafnym posunięciem.
Na uwagę niewątpliwie zasługuje profesjonalizm aktorów. Utwory w ich wykonaniach momentami sprawiały wrażenie, że realizatorzy uciekli się do playbacku. Na szczęście, było to tylko wrażenie. Pomimo dobrego przygotowania wokalnego, wiele do życzenia pozostawiły efekty dźwiękowe. Dźwięki, które miały imitować odgłosy deszczu przypominały bardziej szum suszarki do włosów niż spadające na dach krople wody.
Twórczość Agnieszki Osieckiej zdaje się mieć wymiar ponadczasowy. Jako poetka, pisarka, dramatopisarka, eseistka, najogólniej mówiąc wirtuozka słowa, Osiecka bez najmniejszego wysiłku wygrywa bitwę, ale też i wojnę, ze współczesnością. Jak na razie nic nie wskazuje na to, aby jej fenomen miał popaść w zapomnienie. Dlatego też ogólne zainteresowanie budzą inicjatywy nawiązujące do jej twórczości. Mniej lub bardziej udane. „Cafe Sax" z pewnością można zakwalifikować do tych drugich.
Natalia Ulatowska
(natalia.ulatowska@dlastudenta.pl)