Zwierzenia pierwszej damy
2008-06-19 13:01:55 | Olsztyn„Jackie. Śmierć i księżniczka” w reżyserii Weroniki Szczawińskiej to godzinna podróż w zakamarki tożsamości amerykańskiej pierwszej damy - Jackie Kennedy oparta na tekście Elfriede Jelinek. To podróż w głąb siebie wykreowanej przez otoczenie „idealnej” kobiety. Podróż budząca u zwiedzających współczucie, ale i wywołująca odrazę. Mimo, że przewodnik był tylko jeden, doskonale orientował się w prezentowanym obszarze. To Jackie, już pośmiertnie, opowiadała o swoim życiu. Sama odkrywała przed widzem tajniki umysłu. Bez zahamowań odsłaniała nic już nieznaczące lęki i obawy.
Jackie, w której rolę wcieliła się Milena Gauer, od pierwszych minut spektaklu bawiła się nieświadomą specyfiki jej życia publicznością. Z każdym wypowiedzianym w monologu zdaniem łamała stereotypowe hołubieniem sławy. Ujawniła za to „uroki” permanentnej kontroli życia przez opinię publiczną, konieczność bycia doskonałą i godną naśladowania. Zdradzała najbardziej intymne szczegóły swojego małżeństwa, ale i skrywane przez lata pragnienia, obawy, czy też zwykłą ludzką zazdrość. Jackie jednoznacznie obaliła mit bogatej i szczęśliwej żony prezydenta. Jako pierwsza dama jest tylko zawartością bez zawartości, formą nadaną jej przez nienaganne ubranie, miną i pozą stosowną do sytuacji.
Atmosferę odpowiednią do intymnych zwierzeń gwarantowała specyfika sali teatralnej. Scena Margines olsztyńskiego teatru, przystosowana do, co najwyżej, kilkudziesięciu widzów, z rozmieszczonymi w różnych częściach pomieszczenia ławkami, stwarzała idealne warunki do zwierzeń. Intymny klimat potęgowała i sama gra Mileny Gauer, bez skrępowania patrzącej widzom w oczy obłąkanym, ale jednocześnie pewnym spojrzeniem.
Pomimo ewentualnych wątpliwości, co do przekazu sztuki, który może się wydać nieco tendencyjny (chyba większość ma świadomość mniej barwnej strony życia osób publicznych), spektakl ponad przeciętność wynosi gra Gauer. Aktorka wiła się z pasją po podłodze, emocjonalnym śpiewem ubarwiała spektakl, na jednym wdechu recytowała kilkuwersowe fragmenty tekstu. Gauer zmuszona była wyzbyć się wstydu i wszelkich zahamowań. W swój godzinny monolog zdawała się włożyć nie tylko całą energię, ale też całą siebie. Na tę godzinę stała się Jackie.
Spektakl, mimo kobiecej, różowej szacie graficznej plakatów reklamowych z całą pewnością nie jest adresowany tylko do żeńskiego grona, choć przeczyć temu zdawał się odsetek mężczyzn siedzących na widowni. „Jackie. Śmierć i księżniczka” to idealna panorama psychologiczna zawiłości umysłu kobiecego. Niekoniecznie tylko dam z pierwszych stron gazet.
Natalia Ulatowska
(natalia.ulatowska@dlastudenta.pl )