Niepoprawny „Napis”
2008-03-31 15:29:07 | Olsztyn„Napis” Géralda Sibleyrasa to komediodramat o politycznie poprawnych stosunkach międzyludzkich. To swego rodzaju współczesna wersja „Moralności pani Dulskiej” osadzona w realiach XXI-wiecznej Francji. Tylko, że tym razem brudy pierze się w czterech ścianach kamienicy.
Cała akcja dramatu toczy się wokół tytułowego napisu. Napisu wyrytego w drewnie w windzie, z tyłu przy lustrze. Napisu obrażającego nowego lokatora domu, w którym rozgrywa się cała akcja. Napisu niosącego jedno krótkie przesłanie „Lebrun = ch…”. Sprawa de facto nieco bulwersująca. Daleko jej jednak do precedensu. Jednakże te kilka literek wywróciło życie lokatorów szanowanego domu do góry nogami. Przyczyniło się do otoczenia całego budynku siecią intrygi. Ujawniło obłudę i zakłamanie jego mieszkańców. Sielankowa atmosfera idealnej kamienicy pękła. Pojawiły się rozterki, czym Lebrun zasłużył sobie na to określenie i kto powinien usunąć obelgę.
Realizacja spektaklu odbiega od tradycyjnego podejścia. Zakłada dialog z widzem. Daje możliwość uczestnictwa, a raczej obserwacji, życia lokatorów kamienicy z ich perspektywy. Kolejno wchodzący na scenę aktorzy zachęcali do zajęcia miejsc na porozstawianych na scenie krzesłach, dając tym samym do zrozumienia, że tak niewiele dzieli nas od postaci dramatu. Widz nie mógł ograniczyć się do biernej krytyki bohaterów. Był jednym z obserwatorów ludzkiego życia.
Już sam początek wprowadzał atmosferę małomiasteczkowej hipokryzji. Aktorzy jeszcze przed spektaklem, bez skrępowania komentowali ubiór, czy też wygląd zasiadających na widowni kobiet. Niezbyt imponującą scenografię spektaklu, ratowała jedynie transparentna ściana, przez która dostrzegalne były wszelkie epizody z życia mieszkańców. Stanowiła symbol prowizorycznej prywatności, której poczucie dają nam, „na wyłączność nasze”, cztery ściany.
„Napis” to niezwykle trafna tragifarsa. Opowieść o współczesnym człowieku konformiście, niezdolnym publicznego wyrażania, nie koniecznie popularnych, ale własnych poglądów. To krytyka mentalności współczesnego człowieka pochłoniętego życiem innych. Odnajdującego sens istnienia w newsach z Pudelka i w nowościach o sąsiadach. To też dramat o wymuszanej na nas nowoczesności, której to akceptacja narzucana jest przez atakujące nas codziennie nowinki.
Spektakl z całą pewnością zasługuje na uwagę. Chociażby ze względu na niebanalną reżyserię Norberta Rakowskiego i profesjonalne aktorskie wykonanie. Nawet pomimo nieprzewidzianych w scenariuszu, a goszczących na ustach aktorów, uśmiechów. Ale to przecież też „tylko” ludzie, a teatr to nie film.
Natalia Ulatowska
(natalia.ulatowska@dlastudenta.pl )