Piszczajko jest nikim i każdym jednocześnie. To Banderas przeciętności, który ucieleśnia wszystkie cechy będące przeciwieństwem gwiazdorstwa i pożądania. Jest obcym wśród swoich. Pewnego dnia dopada go przeraźliwy ból brzucha - nie artystyczny Weltschmerz, nawet nie ból głowy, ale prozaiczny gastryczny ból brzucha. Nie pomaga lek przeciwbólowy, nie pomaga myśl o prezydentowej ani o babie z warzywniaka. Ból jest nieznośny. Bohater zaczyna koszmarną pielgrzymkę przez miasto w poszukiwaniu ulgi. Jest gościem króla przychodni i królowej Piguły, trafia na uliczny performance meneli-masochistów i wreszcie staje się tytułową Żydówką odepchniętą od kasy w hipermarkecie. Ale co by się nie działo, pozostaje wielkim społecznym wykluczonym. To co dla Piszczajki staje się traumą, widzom zdaje się kolosalną groteską i absurdem, niestety ten absurd jest zakorzeniony w naszej rzeczywistości.
"Żydówek nie obsługujemy" to trzecia książka olsztynianina Mariusza Sieniewicza. A za adaptację wybranych opowiadań z tego zbioru zabrał się Piotr Jędrzejas, on też reżyseruje spektakl.
"Wyobrażam sobie jak się stoi w długiej kolejce i do głowy przychodzą dziwne myśli - opowiadał na pierwszej próbie aktorom - W głowie Piszczajki następuje tąpnięcie i ludzie z kolejki zamieniają się w specyficznych chirurgów duszy, którzy go egzaminują i dręczą. Oni przeprowadzają na nim swoje doświadczenia. W wyobrażeniu Piszczajki to męka, którą musi przeżyć. Jego chwilowe oderwanie od rzeczywistości pokazuje wszystkie lęki, a wybudzenie ukazuje beznadziejną, ale paradoksalnie bezpieczną i znaną rzeczywistość" - wyznaje reżyser.